Tak, tak, ostatnio mało jemy, bo zajęłam się działem „uroda” na blogu 😀 Ale dziś obiecuję nadrobić zaległości i jutro będzie świeżutki przepis z wykorzystaniem darów jesieni…w postaci boczniaka 🙂 EDIT [już jest – tutaj]
Wróćmy więc do tematu urody i kolejnej uwielbianej przeze mnie maseczki na twarz. Jest to maska z kategorii: „nałóż i czekaj” z kategorycznym podkreśleniem „nic nie rób!”. Otóż maskę tę po prostu nakłada się na buzię, następnie trzeba się wygodnie położyć i odpoczywać około 20 minut, po czym tę maskę zmyć. Jak sobie zaplanowałyście, że nałożycie maskę i będziecie przy okazji sprzątać, gotować, prasować i diabli wiedzą co jeszcze – maska spłynie sobie z twarzy i jeszcze Wam podłogę upaćka. A więc – leżeć i odpoczywać! Tak, przy okazji możecie też pachnieć 😉
Składniki:
4 łyżki siemienia lnianego w ziarenkach
2 łyżki soku z cytryny
1 łyżka miodu (opcjonalnie)
Wykonanie:
siemię należy moczyć minimum 2 godziny, tak żeby puściło gluta. Następnie na sitku odsączyć ziarenka i użyć je np do wypieku chleba bezglutenowego na zakwasie. Nam potrzebny jest właśnie ten glucik. Dodać do niego teraz należy sok z cytryny i ewentualnie miód. Wymieszać wszystko bardzo dokładnie, nałożyć dłonią na oczyszczoną skórę twarzy omijając okolice oczu i zostawić na skórze ok. 20 minut. Następnie usunąć wilgotnym, ciepłym ręcznikiem. Nanieść ulubiony olej.
Siemię lniane głęboko nawilża skórę, witamina C zawarta w soku z cytryny odżywia i regeneruje oraz lekko rozjaśnia. a miód łagodzi podrażnienia.
Jak widać koszt takiej maseczki nie jest duży, można przygotować ją samodzielnie i ze znanych sobie składników. Skóra jest naszym organem wydalniczym. Organizm oczyszcza się m.in poprzez skórę, nie ma więc potrzeby zapychania jej chemicznymi kosmetykami.